Jeśli ktoś sądzi, że salony Spa są oblegane głównie latem, są w dużym błędzie. Również w chłodniejsze dni kuszą one bogatą ofertą masaży, masek i zabiegów rozgrzewających.
Jednym z nich jest sauna ziołowa – zabieg oparty na, pochodzącym z królestwa Lanna, rytuale Shan. Nieodzowną częścią rytuału jest obmycie stóp z płatkach róż, co wyjątkowo korzystnie nastraja na dalszą, zasadniczą część zabiegu. Polega ona na przebywaniu w ziołowej łaźni parowej.
Podczas rytuału nasze ciało oraz zmysły zostają ukojone zapachem wyjątkowej ziołowej mieszanki, na którą składają się eukaliptus, cynamon, trawa cytrynowa, imbir tajski, tamarynd, galanga oraz gujawa. Właściwości roślin użytych w saunie sprawiają, że wszelkie bakterie i wirusy zostają zniszczone, nasze ciało zaś oczyszcza się z toksyn. Łatwiej oddychamy, jesteśmy rozgrzani, zrelaksowani, rozluźnieni i odprężeni.
To doskonały wstęp do kolejnej fazy rytuału Shan, a mianowicie do masażu. Masaż Shan czerpie z technik masażu tybetańskiego, perskiego oraz ajurwedyjskiego. Bazuje na akupunkturze i polega na uciskaniu 250 punktów w ciele odpowiedzialnych za poszczególne narządy oraz występowanie chorób. Użyta podczas masażu mieszanka ziołowa wzmacnia efekt oczyszczenia. Uciskowi poddawane są stopy, nogi, dłonie plecy, barki oraz kark, brzuch, piersi i głowa.
„Pełni szczęścia” dopełnia peeling, po którym nasza skóra jest wygładzona oraz przeniknięta aromatem i dobroczynnym działaniem birmańskich ziół. Czas trwania zabiegu Shan to około 2, 5 – 3 godzin, zaś jego cena to w przybliżeniu 300 złotych. Na chłodne dni rytuał Shan to propozycja idealna.