Carl Franz Krister to postać nietuzinkowa. Nazywany czasem „śląskim Rockefellerem”, na stałe zapisał się w historii śląskiej porcelany, ale i w historii Wałbrzycha. Prócz smykałki do interesów Carl był również filantropem, chętnie i często angażującym się w sprawy regionu, a jego spuścizna doczekała obecnych czasów.
Table of Contents
ToggleOd zera do Rockefellera
Na świat przyszedł 3 marca 1801 roku w Nysie w rodzinie ubogiego sierżanta. Zanim przybył do Wałbrzycha w 1825 roku, odbył pięcioletnią praktykę w fabrykach porcelany. Tam zdobył wiedzę i umiejętności, które rzutowały na jego dalsze życie.
Po przybyciu do Wałbrzycha znalazł zatrudnienie w lokalnej fabryce porcelany Rauscha, funkcjonującej od blisko pięciu lat. Co ciekawe, młodemu Carlowi potrzeba było zaledwie sześciu lat, by „przejść na swoje”. W 1831 roku bowiem wydzierżawił fabrykę Hayna. Moment ten uznaje się za początek Krister Porzellan Manufaktur (KPM).
Krister – filantrop zaangażowany w sprawy regionu
O tym, że miał nos do interesów, świadczy fakt, iż w latach 1834-1836 Carl Krister wykupił obie śląskie fabryki porcelany – Rauscha i Hayna. Jednym z kluczowych elementów składających się na sukces Kristera była dbałość o pracowników, którzy nie pozostawali dłużni swojemu pracodawcy, a ich liczba w ciągu niespełna dekady (1850-1859) uległa podwojeniu. Krister szybko zaangażował się w życie lokalnej społeczności, zakładając między innymi dom starców, dom sierot kasę chorych i wdów, przeznaczył olbrzymią sumę na budowę kościoła w Jedlinie Zdroju. Powołał do życia również Fundację Kristera, której celem była pomoc uboższym mieszkańcom regionu.
Porcelana Kristera – wysoka jakość i sporo kontrowersji
Porcelana wyprodukowana w fabryce Kristera charakteryzowała się minimalizmem i skromnymi zdobieniami (głównie kwiaty, rzadziej krajobrazy i zamki), choć jakość wykonania była bezsprzecznie wysoka, o czym świadczyły liczne nagrody i wyróżnienia.
Olbrzymią zasługą Carla Kristera było coś, co dziś można by zdefiniować pompatycznie jako demokratyzację porcelany. Dotąd bowiem porcelanowe wyroby były przeznaczone wyłącznie dla elit, a za sprawą Kristera taki stan rzeczy uległ znaczącemu przeobrażeniu.
Niezwykle „ciekawe” były metody promowania marki przez Kristera. Aby spopularyzować swoje produkty, Carl Krister sygnował je skrótem łudząco podobnym do skrótu używanego przez królewską manufakturę porcelany. Oczywiście sprawa trafiła do sądu, jednak Krister wygrał ją, a cały szum wykorzystał tak, jak na sprawnego marketingowca przystało – aby jeszcze bardziej wzmocnić swoją markę.