Rośnie liczba kobiet z powikłaniami po zabiegach upiększających wykonanych w salonach kosmetycznych. Co może pójść nie tak?
Kwalifikacje do wykonywania zabiegów medycyny estetycznej może zrobić teraz praktycznie każdy. Na rynku pojawiają się coraz to nowe salony oferujące zabiegi upiększające, ponieważ zdobycie odpowiednich uprawnień jest niezwykle proste. Wynikiem tego jest spadek cen takich zabiegów, związany z rosnącą na rynku konkurencją. Innym następstwem tej sytuacji jest coraz większy odsetek kobiet mających po zabiegowe powikłania.
Dyplom odbytego kursu kosmetologicznego, uprawniający do wstrzykiwania toksyny botulinowej można uzyskać już w 48 godzin. To samo dotyczy wstrzykiwania botoksu czy też kwasu hialuronowego. Wiedzę, jaką lekarze medycyny estetycznej nabywają latami, kosmetyczka może mieć w jeden weekend? Niestety to niemożliwe, ale odwiedzające salon kosmetyczny klientki, widząc piękne dyplomy, często dają się na nie nabrać. Brak rzetelnych i profesjonalnych szkoleń to tylko jeden z czynników, wpływających na ilość powikłań. Kolejnym problemem w salonach kosmetycznych oferujących zabiegi medycyny estetycznej jest sterylność tych miejsc i używanych podczas zabiegów narzędzi, która pozostawia wiele do życzenia.
Niestety, dużo niższa niż w gabinetach medycyny estetycznej, cena skłania tysiące kobiet do skorzystania z oferty kosmetyczek. Tylko niewielki odsetek z nich zastanawia się, z czego to wynika. A wynika z materiałów, jakie wykorzystują podczas wykonywanych zabiegów, nad którymi nie ma żadnego nadzoru farmaceutycznego. Kupione taniej, często na czarnym rynku, nieodpowiednio przechowywane, z tak naprawdę nieznanym do końca składem. Wiele ampułek taniego botoksu rozcieńczana jest solą fizjologiczną. Te preparaty, mimo wszystko, pozwalają sobie wstrzykiwać tysiące kobiet.
Kosmetyczki nie informują także swoich klientek o ewentualnych objawach powikłań, jakie mogą zaobserwować u siebie po zabiegu. Z tego powodu, kobiety z powikłaniami, udają się do lekarza często zbyt późno, żeby można je było bezboleśnie odwrócić. Wśród mniej przerażających powikłań, jakie mogą pojawić się po zabiegu, który rzekomo miał upiększyć, zdarzają się utrzymujące się kilkanaście dni opuchnięcia, a nawet porażenie nerwów. Do listy tych „gorszych” dochodzi coraz większa liczba przypadków zakażenia wirusem HIV, żółtaczką oraz wirusem HPV.
Jako że taki zabieg u kosmetyczki trwa nie dłużej niż 30 minut, liczba chętnych jest ogromna. Polki, ogłupione zachodnią modą i niską ceną, decydują się na upiększenie, nie sprawdzając wcześniej kompetencji wybranego salonu.
Rosnąca liczba klientek salonów kosmetycznych, których dosięgły po zabiegowe powikłania, skłoniła Ministerstwo Zdrowia do podjęcia działania. Przygotowana ma dostać specjalna ustawa dotycząca zawodu kosmetologów. Po wprowadzeniu jej w życie, zabiegi medycyny estetycznej, mogliby wykonywać tylko wykwalifikowani lekarze chirurdzy plastyczni oraz dermatolodzy. Zdaniem krajowego konsultanta chirurgii plastycznej Jerzego Strużyny, prawo do wykonywania zabiegów z naruszeniem ciągłości skóry powinni mieć tylko absolwenci szkół medycznych. Jak dotąd Narodowy Fundusz Zdrowia dopłaca miliony złotych na leczenie ofiar nieudanych zabiegów medycyny estetycznej. Podjęcie odpowiednich kroków i wprowadzenie regulacji dotyczących tego, kto może wykonywać takie zabiegi, jest niezbędne, aby zmniejszyć liczbę ciężkich powikłań po zabiegach upiększających.