Cudze chwalicie, swego nie znacie – chciałoby się przytoczyć to popularne powiedzenie, czytając składy kosmetyków do pielęgnacji ciała oraz włosów. W dobie, gdy konkurencja na rynku jest tak duża jak obecnie, nie wystarczy już tylko to, by szampon, czy krem był dobry. Musi być skuteczny, jak najbardziej naturalny, oryginalny i atrakcyjny cenowo. Producenci wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów coraz częściej sięgają po egzotyczne rośliny z najodleglejszych zakątków globu, zapewniając o ich niezwykłej skuteczności i innowacyjnym działaniu. Trudno się więc dziwić, że my – konsumenci z ciekawością i nadzieją chętnie sięgamy po produkty o egzotycznych nazwach. Przyjrzyjmy się zatem, czym kuszą nas producenci kosmetyków.
W ostatnim czasie furorę na rynku robią dodatki w postaci róży z Jerycha, maliny nordyckiej, pustynnej lilii, imbiru wprost z Madagaskaru, czy P. antarcticy.
- NATURALNOŚĆ
Naturalność to z pewnością największy atut egzotycznych roślin. Najczęściej pochodzą one z odległych, nieskażonych ludzką ręką i działalnością przemysłową regionów. Wiele z nich żyje w bardzo trudnych, ekstremalnych warunkach, w bardzo wysokich, bądź też bardzo niskich temperaturach.
- ATRAKCYJNOŚĆ
Atrakcyjność to kolejny atut egzotycznych komponentów kosmetycznych. Wszak naturalne są również nasze rodzime zioła, kwiaty, czy owoce. Jednak imbir to nie imbir z Madagaskaru, róża to nie róża z Jerycha, lilia to nie lilia pustynna, a malina z ogródka brzmi tak pospolicie wobec maliny nordyckiej. Prawda jest taka, że lubimy wszystko co obce, egzotyczne. Do swego już się przyzwyczailiśmy. Obce nie tylko jest dobre, ale przede wszystkim brzmi dobrze. Marketing to ważny powód pojawienia się egzotyki w kosmetykach.
- SKUTECZNOŚĆ
Naturalność i atrakcyjność na nic by się nie zdały gdyby wspomniane rośliny nie były po prostu skuteczne. Czemu zawdzięczają swoje niezwykłe właściwości? Róża z Jerycha jest wyjątkowo odporna na suszę oraz palące słońce. Podobnie pustynna lilia. Malina nordycka z kolei może poszczycić się odpornością nie tylko na wysokie, ale również na ekstremalnie niskie temperatury. Może ona przetrwać w temperaturze od -40 do +30 stopni Celsjusza. P. antarctica to z kolei bakteria, która bez trudu radzi sobie w temperaturze nawet do -90 stopni Celsjusza. Wspomniane składniki z powodzeniem zapobiegają utracie wody ze skóry, redukują przebarwienia, nawilżają, ujędrniają oraz neutralizują wolne rodniki.
Okazuje się więc, że wzbogacanie kosmetyków egzotycznymi składnikami nie jest jedynie zabiegiem marketingowym i nie jest pozbawione sensu. Wśród wielu propozycji, jakie mają dla swych klientów producenci kosmetyków, warto szukać tej najbardziej odpowiedniej dla siebie, niezależnie od tego, czy w ich składzie znajduje się P. antarctica, imbir z Madagaskaru, czy zwykły, pospolity ogórek, czy rumianek.