Gładkie nogi są dziś synonimem piękna i atrakcyjności. Owłosienie natomiast stanowi problem natury estetycznej, z którym dotychczas większość kobiet borykała się w tradycyjny, najczęściej bolesny i mało skuteczny sposób, by wymienić golarki, depilatory mechaniczne, woski czy elektrolizę. Wydaje się, że problem odrastających włosów tak naprawdę rozwiązał dopiero laser LightSheer – urządzenie amerykańskiej firmy Lumenis, z którym często błędnie bywa utożsamiana fotodepilacja IPL. Dlaczego tak się dzieje i na czym polega różnica?
Zacznijmy od tego, co łączy te urządzenia: po pierwsze będzie to zasada działania, która w obydwu przypadkach opiera się na barwie włosa, ponieważ emitowana przez urządzenia wiązka światła jest wychwytywana przez melaninę (barwnik włosa). Po drugie, zarówno epilacja (depilacja laserem), jak i fotodepilacja IPL niosą ze sobą pewien dyskomfort, choć stopień jego odczucia określa indywidualna wrażliwość na ból. To wszystko.
Różnic jest o wiele więcej, a zasadnicza jest taka, że IPL nie jest laserem, lecz skoncentrowanym źródłem światła – Intense Pulsed Light czyli Intensywnie Pulsującym Światłem (IPL) – nie zapewni więc takiej skuteczności i precyzji jak laser, którym często bywa błędnie nazywane – tłumaczą specjaliści anlaya.pl. Dlaczego? Źródłem światła w IPL jest lampa ksenonowa (polichromatyczna), która jest zaopatrzona w odpowiednie filtry zawężające długości fal. Ich wadą jest to, że długość tych fal jest różna i waha się od 450-1100 nm w zakresie widma, co w konsekwencji sprawia, że rozgrzewają sąsiadujące tkanki, a wiązka światła pochłaniana jest nie tylko przez melaninę. Oznacza to, że światło nie działa wyłącznie na włos. Skutkiem takiego zabiegu jest jego zdecydowanie mniejsza skuteczność tak, iż na 1-2 zabiegów laserem przypada średnio 3-6 lampami IPL. Wniosek z tego jest taki, że urządzenia IPL służą wyłącznie do redukcji owłosienia, a nie do jego trwałej depilacji.
Zasada działania lasera diodowego opiera się natomiast na tym, iż generuje wiązkę promieni tylko o jednej długość fali (promieniowanie monochromatyczne) – 810 nm, której emisja oddziałuje w ściśle wyznaczone miejsca, bez uszkodzenia otaczających tkanek. Absorbowane przez melaninę mieszka włosowego światło, zostaje tam przekształcone w ciepło i następuje uszkodzenie macierzy włosa. Ilość energii, która zostaje wydzielona niszczy tylko mieszek i jest całkowicie bezpieczna dla człowieka. To zjawisko jest podstawą tego rodzaju depilacji i nosi nazwę selektywnej fototermolizy, którą pod tym względem lasery zdecydowanie przewyższają w porównaniu do lamp IPL. Skuteczność epilacji laserem LightSheer polega więc na trwałym uszkodzeniu włosów w fazie anagenu, a zatem w fazie jego wzrostu, kiedy dokonują się podziały komórkowe struktur włosa i osiąga nawet 95% po około trzech, czterech zabiegach, o czym decyduje indywidualny cykl wzrostu włosa.
Eksperci anlaya.pl zwracają uwagę, iż często w praktyce zdarzają się osoby, które poddane wcześniej zabiegom fotodepilacji IPL czy VPL, mają uszkodzone mieszki włosów, a przez to zdeformowane owłosienie, którego późniejsza depilacja laserowa może być nieco trudniejsza, a nawet mniej skuteczna. Dlatego warto się zastanowić, czy promocyjna oferta zabiegów IPL, jaką oferują gabinety, jest wystarczającym argumentem na jej wybór, biorąc pod uwagę mniejszą skuteczność metody i większą ilość zabiegów.
Autorem artykuły są specjaliści z kliniki Anlaya Day Spa: http://www.anlaya.pl/anlaya-day-spa-o-nas